Ulegając licznym sugestiom, postanowiłem pójść po rozum do głowy. Byłem mniej więcej w połowie drogi, kiedy poczułem zmęczenie. Przechodziłem akurat koło dworca.
– Czemu nie pojechać pociągiem? Czy muszę chodzić? – pomyślałem
Podszedłem do kasy biletowej.
– Poproszę jeden cały do… – zawahałem się.
Kasjer popatrzył pytająco.
– Znaczy wie pan, chodzi o to – zacząłem się plątać – że szedłem po rozum do głowy i pomyślałem, że mógłbym pojechać pociągiem. Czy jest jakieś połączenie?
– Czy jest połączenie? – ucieszył się kasjer – Z tym pytaniem proszę zwrócić się do informacji!
Odnalazłem okienko informacji i zacząłem od nowa wyłuszczać temat. O rozumie, o głowie.
– Znaczy właściwie o co chodzi? – spytała pani z informacji – Po co pan tam jedzie, to nie moja sprawa. Ale jeśli do głowy to proszę sprecyzować gdzie ta głowa jest i ja wtedy sprawdzę.
– No właśnie… – zająknąłem się – Chyba zgubiłem wątek…
– A! – ucieszyła się pani z informacji – Jeśli zgubił pan wątek, to najpierw proszę zgłosić się do dworcowego Punktu Rzeczy Znalezionych. Tam na pewno panu pomogą. Gdyby chodziło o kradzież, to komisariat dworcowy. Ale jak wątek zgubiony to tylko tam.
Poszedłem we wskazane miejsce.
– Zgubiłem wątek – oświadczyłem.
– Jaki? – spytano
– Logiczny. Konwersacyjny. Dialog przestał się kleić, przez co nie mogę kupić biletu i pojechać po rozum do głowy.
Za ladą poszperano po jakichś zeszytach.
– Nie mamy – stwierdzono kategorycznie – takich wątków nie mamy. Jest jeden ale literacki. W dodatku podpisany nazwiskiem żeńskim, więc na pewno nie pana. A co do dialogu, to może pan kupić klej w kiosku.
– Nie mamy – powiedział kioskarz – Mamy klej do papieru i do plastiku. Do dialogów nie mamy. Nie wiem czemu przestał się kleić. Nie bierzemy odpowiedzialności za przedmioty niezakupione w naszym kiosku.
– No to mi pan zabił klina – mruknąłem
– Co????????? – wrzasnął – To jest insynuacja! Pomówienie! Ja nawet nic nigdy nie ukradłem a pan mnie oskarża o zabójstwo!
– Co tu się dzieje? – zapytała policjantka, która przybiegła słysząc krzyki? – Panie Józiu co się stało? Znowu jakiś pijak się awanturuje? – spytała kioskarza.
– To metafora… – zacząłem się bronić
– Nie żadna meta tylko dworzec kolejowy! – ryknęła policjantka – A fora to ze dwora! Znaczy z dworca!
Pośpiesznie wyszedłem na zewnątrz. Postanowiłem zrezygnować z usług kolei.
– Piechotą zdrowiej – pocieszyłem się.
Poszedłem po rozum do głowy.